sobota, października 31

Dynio(love)

Tak, muszę się Wam przyznać do tego, że pokochałam dynie.

Do tej pory dynie z daleka omijały moją kuchnię. Nie przepadałam za ich smakiem i jeśli skusiłam się na jakiś okaz to tylko ze względów dekoracyjnych. Kiedyś zrobiłam dżem dyniowo - pomarańczowy. Po kilku tygodniach słoiki zaczęły syczeć a dżem fermentować . Wywaliłam wszystko do kosza i utwierdziłam się w przekonaniu, że nie zaprzyjaźnię się z dyniami.
Aż tu nagle....!!!
Jak wiecie kupiłam działkę. Zaprzyjaźniałam się w tym roku z roślinami i z ludźmi, którzy mieli swoje ogrody w okolicy. Tak też zaczęła się moja znajomość z panem Stasiem , który jest działkowym magikiem. U niego wszystko rośnie w magicznych ilościach i wielkościach. Mówię Wam, niesamowity gość!! Tenże pan Stasio obdarował nas dynią...bagatela 31 kg!!! I nie był to największy okaz z jego uprawy, bo rekordzistka ważyła 60 kg.
Tak oto przedstawia się sprawczyni całego zamieszania:


Na początku plan był taki, aby wysuszyć nasiona a resztę oddać koleżankom. Zgłosiło się kilka chętnych, ale to była kropla w morzu potrzeb:-)

 Na instagramie i w naszej blogosferze pojawiały się zdjęcia z dyniową zupką i innymi smakołykami...kusiło , kusiło aż wreszcie złapałam się na haczyk. Postanowiłam podjąć wyzwanie i zabrałam się do mojej dyni.


 Zaczęło się od korzennego ciasta dyniowego. Przepis wzięłam ze strony http://smakolykibereniki.blogspot.com/2014/11/korzenne-ciasto-dyniowe.html..
Wyszło przepyszne a przepis poleciłam wszystkim koleżankom.

 Następnie popytałam znajome na Instagramie, jakie są ich ulubione potrawy z dyni i kolejną rzeczą, która zrobiłam były placki jabłkowo dyniowe. Zakochałam się w tym daniu, są dużo lepsze niż naleśniki czy placki ziemniaczane ... a i zdrowsze. Przepis znajdziecie TU





 Za każdym razem zostało trochę puree z dyni robiliśmy więc pyszne smoothie z dodatkiem melona, kiwi, banana.


Ponieważ przepisy się sprawdziły, dania smakowały postanowiłam zatrzymać ten smak na dłużej i zrobiłam przecier z dyni. W ten sposób mam gotową bazę do wszystkich dań i jeszcze kilka razy przygotuję ciasto czy placuszki...może nawet skuszę się na zupę z dodatkiem gruszki i imbiru.








 

Uwielbienie do dyni stało się powszechne, prawie każda z nas chwaliła się swoimi okazami, sposobami ekspozycji i kulinarnymi dokonaniami. Ja zapragnęłam zdobyć nasionka, abym na drugi rok mogła posadzić je na mojej działce. Oczywiście marzyła mi się sławna odmiana Baby Boo. Dzięki przesympatycznej i życzliwej koleżance z instagramu, autorce bloga http://www.przeplatanekolorami.pl/ dotarły do mnie te śliczności


Od kilku dni zdobią nasz salon ....
Ponieważ październik się kończy , ja żegnam się z temat em dyń, który był dość częsty na moim koncie na Instagramie. Jeszcze kilka dni poleżą na półkach a potem zastąpią je bardziej zimowe ozdoby. Obiecuję sobie, że będę tu częściej zaglądać a od jutra otwieramy ponownie nasz sklep http://redecor.pl/ , zapraszam więc na okazyjne zakupy.
Gosia

środa, października 28

Gorące napoje na jesienne wieczory

Witajcie.
Po zmianie  czasu wieczory się nam wydłużyły.Szybko się do tego przyzwyczajamy i po tygodniu nie stanowi to dla nas problemu. Ja korzystam z okazji i szybciej zapalam świece. W sumie większość czasu spędzam obecnie w domu, więc korzystam z okazji i dogadzam sobie i moim "panom ".
Dzisiaj słów kilka o pysznych  gorących napojach.
Numer jeden to oczywiście herbata, chociaż przyznam  ,że my dość  często zastępujemy ją czystkiem lub mieszanką melisy i mięty.Jedna rzecz jest niezmienna : duża ilość cytryny.Od czasu do czasu zastępuję ją suszonymi owocami berberysa zwanego "polską cytryną".Ma przyjemny,lekko kwaśny smak, jednak nie można spożywać tych owoców zbyt często gdyż zawarta  w nich berberyna odkłada się  w naszym organiźmie. Wśród innych popularnych  dodatków do  zimowych herbat  mogłabym wymienić goździki, ziele angielskie, cynamon i suszone jabłka. Pisałam o nich ostatnio a teraz znalazłam dla nich kolejne zastosowanie.

Kolejny gorący napój, na który można,a nawet trzeba , się skusić od czasu do  czasu, to gorąca  czekolada.
Podaję mój ulubiony przepis.
Potrzebujemy:
Tabliczkę mlecznej czekolady
Szklankę chudego mleka
Aromat pomarańczowy
Cynamon
Bitą śmietanę "Śnieżka"
Mleko gotujemy z aromatem, do ciepłego mleka dodajemy czekoladę i szczyptę cynamonu. Gotujemy na małym ogniu około 5 minut.Przelewamy do szklanek,  dekorujemy bitą śmietaną,  którą można jeszcze  posypać cynamonem lub wiórkami czekoladowymi...A co. ..jak szaleć to szaleć 😊


To co skusicie się??
Pozdrawiam serdecznie.
Gosia

wtorek, października 20

w temacie jabłek...

Na działce jedyne co obrodziło w zadowalającej ilości to jabłka. Początki bywają trudne, ale o ironio , im więcej czemuś poświęcałam czasu i uwagi , tym gorszy efekt. Jabłonek nawet nie opryskaliśmy wiosną, a jabłka są pyszne i zdrowe. Są trzy odmiany, jedna wcześniejsza i dwie późniejsze. Taki układ to świetny pomysł, bo można się cieszyć jabłkami przez kilka miesięcy w roku. 
Gałęzie uginały się od owoców i było co zrywać. Obdarowaliśmy wszystkich znajomych i rodzinę, ale i tak nie dało się tego przejeść. Codziennie pijemy soczek z jabłek i marchwi, no i zrobiłam sporo musu do zimowych szarlotek.


Teraz jednak mam lepszy pomysł na to by smakować pyszne jabłka przez całą zimę. Ruszyła domowa produkcja chipsów jabłkowych.

Kilka blach i osiągnęłam zadowalający efekt. Jabłuszka są kruche i suchutkie. Oto moje porady, jak sobie poradzić z suszeniem jabłek. 
1. Umyć jabłka i wybrać te największe.
2. Wydrążyć środki za pomocą specjalnego nożyka, proponuję nie obierać jabłuszek. bo w skórce jest najwięcej błonnika.
3. Pokroić jabłka na cienkie, w miarę równe plasterki.
4. Blachy wyłożyć papierem do pieczenia.
5. Jabłka posypać cynamonem lub lekko cukrem, w zależności od odmiany jabłek i ich słodkości.


6. Suszyć w piekarniku z lekko uchylonymi drzwiczkami w temperaturze 80 - 90 stopni.
7. Trzeba się uzbroić w cierpliwość, bo najlepiej powtarzać to przez kilka dni  i nie przekraczać godziny czasu.
8. Przy każdym kolejnym suszeniu obracamy jabłka, tak, aby się równomiernie podsuszyły
9. Między obróbką termiczną w piecyku, układam jabłka na kaloryferze.
10. Po kilku dniach jabłuszka są kruche , łamliwe i można je powkładać w słoiki lub papierowe torebeczki.
Oczywiście skorzystałam z okazji i zrobiłam drobne niespodzianki dla mojej przyjaciółki i rodziny, paczuszki z suszonymi jabłuszkami. Uwielbiam sprawiać takie drobne radości :-))


A po co tyle zachodu??? 
Oto kilka powodów, dla których warto jeść suszone jabłka:
- obniżają poziom cholesterolu
- poprawiają trawienie
- wzmacniają serce
- usprawniają układ krążenia
- zapobiegają chorobom nowotworowym
- wpływają pozytywnie na kości
Ja poświęcam się nie tylko dla zdrowia swojego i mojej rodziny, ale przede wszystkim taka przekąska mi bardzo smakuje. Zimą mamy zdecydowanie mniej ruchu, rower i bieganie są rzadkością , warto więc  pomyśleć o przekąskach, które nie zrujnują naszej figury:-))

Pozdrawiam serdecznie Gosia



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...