Ostatni tydzień był dla mnie bardzo stresujący. Mój syn przez trzy dni łamał głowę i pióra nad egzaminami gimnazjalnymi. Na szczęście poszło nieźle i teraz tylko czekamy na wyniki:-) Aby choć trochę rozładować sytuację upiekłam uwielbiane przez mojego syna cantuccini.
Te włoskie smakołyki poznałam podczas podróży po Toskanii i przepadłam...
do kawy i wina białego idealne. Można zrobić dużą porcję i nie martwić,się, ze się zestarzeją czy zeschną , bo suchutkie to one są od samego początku:-)
Zanim przejdę do przepisu pokażę Wam kilka fotek z Toskanii. Ja chętnie wrócę tam wspomnieniami , bo u mnie leje od samego rana i tęsknię za słońcem i ciepełkiem.
Ja Toskanię zwiedzałam we wrześniu, więc te wszystkie pagórki , które latem pokryte są łanami zbóż, były bez roślinności, ale za to winnice uginały się od owoców...
Wracając z raju na ziemię i do cantuccini....
Potrzebujecie migdały, rodzynki, żurawinę.
Mikserem mieszamy 2 jajka ze szklanką cukru, skórka z pomarańczy lub cytryny i aromatem migdałowym.
Potem stopniowo dodajemy 1 łyżeczkę proszku do pieczenia, 2 szklanki mąki, i szczyptę cukru.Następnie mieszamy bakalie.
I teraz najgorsza robota.
Trzeba to lepkie ciasto wyłożyć na papier do pieczenia i uformować takie płaskie ruloniki, które wkładamy
do piekarnika na 2o min.
Potem wyjmujemy, studzimy i delikatnie kroimy. I znów na 1o min do piekarnika , aby stwardniały.
i gotowe
Jakie macie plany???? Grill w ogródku , piknik poza miastem, czy dalszy wyjazd??